Kiedy przed blisko stu laty Roman Grodecki (1889–1964) przygotowywał dla słuchaczy studiów historycznych w Uniwersytecie Jagiellońskim wykład o dziejach cechów w średniowiecznej Polsce, pisał, że „w życiu potocznym mało się słyszy o cechach. […] Ich istnienie formalne to tylko objaw tradycjonalizmu, objaw przywiązania do dawnych form, pietyzmu dla tego, co nam się wydaje w przeszłości pięknym i dobrym i symbolizuje jakiekolwiek sympatyczne nam idee czy pojęcia”. Ów stan rzeczy nie uległ zmianom właściwie do dziś. Wpisane w strukturę miasta jako instytucji prawa niemieckiego i stanowiące obok kolegiów samorządowych swoistą kwintesencję dawnego korporacjonizmu swój rozkwit przeżywały w stuleciach XIV–XVI. Temu właśnie okresowi poświęcona jest książka Mateusza Króla, odsłaniająca tajniki funkcjonowania organizacji cechowej (w ujęciu historyczno-prawnym) w głównej aglomeracji miejskiej dawnego Królestwa Polskiego (Kraków – Kazimierz – Kleparz). Jak wyglądała ścieżka kariery (od ucznia do mistrza), w tym obowiązki i powinności rzemieślników? Czy dochodziło do konfliktów między czeladzią a jej pracodawcami? Ile zarabiano, a ile wydawano? Jak walczono z tymi, którzy uprawiali rzemiosło poza cechem? W jaki wreszcie sposób cech czuwał nad moralnością swoich członków?